ALFABET Z ŻYCIA FUTBOLU TADEUSZA WANATA (JR)

Utworzono: 06-08-2020

KRZYSZTOF NIEKRASZ 22 czerwca Głos Pomorza

Tadeusz Wanat - jr (rocznik 1972 ) jest trenerem piłkarskim i schedę odziedziczył po ojcu też Tadeuszu. Obecnie szkoli Anioły Garczegorze (tegoroczny beniaminek IV ligi). Wcześniej był zawodnikiem. Grał w pomocy. Przedstawiamy jego alfabet z życia codziennego i futbolowego.

A - jak Anioły Garczegorze. Niezwykły klub z wsi kaszubskiej w powiecie lęborskim, która liczy 469 mieszkańców (z 31.12. 2019 r. - dop. K.N.). Po rocznej przerwie Anioły powróciły do czwartej ligi. Garczegorze to magiczne miejsce, które nie przystaje do dzisiejszej, nieco “plastikowej”, “kolorowej” piłki nożnej, której mecze przeważnie rozgrywane są na pięknych i zielonych murawach. W Aniołach spotkałem ludzi o bardzo silnych charakterach, którzy pokonują trudności i walczą z własnymi słabościami w ciężkich warunkach. Chylę czoła, podziwiam i walczę razem z nimi.

B - jak Bednarczykowie i Barcelona. Rodzina Bednarczyków jest mocno związana z Gryfem Słupsk. Miałem przyjemność występować na boisku w barwach słupskiego klubu z Robertem, Tyberiuszem i Grzegorzem. Z kolei Leszek Bednarczyk od wielu lat pomaga organizacyjnie w klubie. Największy talent miał Robert (rocznik 1971). Moim rówieśnikiem jest Tybek (1972). A prawdziwą legendą Gryfa już jest Grzegorz (1974). Zawodnik i trener bijący rekordy występów i zdobytych bramek (w tej pierwszej klasyfikacji mamy chyba podobne rezultaty). Razem graliśmy i prowadziliśmy przez krótki okres zespół Gryfa. Syna Grzegorza - Kacpra Bednarczyka (2000) - trenowałem w juniorach młodszych. Barcelona to miasto w północno-wschodniej Hiszpanii, które położone jest nad Morzem Śródziemnym, ale dla mnie najważniejszy jest Futbol Club Barcelona, a szczególnie sekcja piłkarska. Barce kibicuję od młodości.

C - jak cena. Każda praca i każda pasja mają swoje plusy i minusy. Gdy koleżanki i koledzy rozpoczynają wakacje, ja wznawiam przygotowania do sezonu z seniorami. Gdy znajomi wyruszają na festiwal rockowy, ja wyjeżdżam na obóz z piłkarską młodzieżą. A kiedy zaczyna się weekend i większość osób śpi do dziewiątej, ja wyruszam o siódmej na mecz. Ale to nie problem. Gdybym mógł cofnąć czas, postawiłbym i tak na piłkę. Jeszcze mocniej.

D - jak Damno. Jako zawodnik Poloneza Bobrowniki grałem na boisku przy szkole w tej wsi koło Damnicy i wywalczyłem awans do czwartej ligi. Mam fajne przeżyte chwile i wspaniałe wspomnienia.

E - jak empatia. Najważniejsza cecha każdego trenera i nauczyciela. Na każdym poziomie.

F - jak fizjoterapeuta. W ostatnich latach rola fachowców w tej dziedzinie znacząco wzrosła w piłce nożnej. Słupsk dochował się człowieka, który ciężką pracą doszedł do mistrzostwa fizjoterapeutycznego i służy pomocą naszym sportowcom. To Wojciech Czajka.

G - jak Gryf Słupsk. Klub, z którym związany jestem niemal 40 lat. Od czasu, gdy bywałem na zgrupowaniach i meczach drugoligowego zespołu, to podziwiałem takich piłkarzy, jak m.in.: Andrzej Szygenda, Stefan Kliński, Zbigniew Wolan, Artur Suruło, Roman Bogdzia. Potem byłem wiele lat zawodnikiem, trenerem grup młodzieżowych i seniorów. Ubolewam, że dziś mamy dwa Gryfy, a ludzie w Słupsku związani z tym klubem stoją po dwóch stronach barykady.

H - jak historia. Nauczycielka życia. Pierwszy kierunek studiów, który ukończyłem (w słupskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej). Dołożyłem do tego wychowanie fizyczne w gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.

I - jak idol piłkarski i trenerski. Diego Armando Maradona czy Leo Messi? Mam wątpliwość. Obaj piłkarze, jak dla mnie, są poza zasięgiem pozostałych. Trenerzy: Tadeusz Wanat (senior) i Pep Guardiola. Obaj zaangażowani w stu procentach, z wielką pokorą, której ta praca uczy, jak żadna inna.

J - jak Jan Malinowski. Trener, z którym wiele lat współpracowałem w ramach Szkoły Mistrzostwa Sportowego Słupsk. Skarbnica wiedzy o lokalnym futbolu. Wspaniały kompan, kawalarz (jego anegdoty cytuję do znudzenia). Imponuje mi mądrym, obiektywnym i zdystansowanym spojrzeniem na życie i piłkę nożną.

K - jak kierownik drużyny. Najbardziej niedoceniana funkcja w każdym zespole. Miałem przyjemność współpracować ze wspaniałymi, oddanymi sprawie, zawsze pomocnymi osobami. To m.in.: Marzena Zamaro, Marek Sidor, Aleksander Gemza, Marek Waszak, Jarek Witek, Tomek Czarnuch.

L - jak Lewandowski Zdzisław i Leyk Piotr. Obaj trenerzy bramkarzy o niezwykle bogatym doświadczeniu i ogromnej wiedzy. I przede wszystkim, wciąż ten “błysk w oku” - pasja i niespożyte zasoby energii, mimo upływających lat. Z fascynacją ich podziwiam.

M - jak muzyka. To moje hobby. Lubię też film, książkę i rower.

N - jak numer. Na mojej koszulce zawsze była to ósemka.

O - jak Ostrowski Wojciech. Symbolizuje przemijanie i zastępy ludzi piłki nożnej, których obecnie nie ma już wśród nas. Zawsze będąc na słupskim, starym cmentarzu odwiedzam jego niezwykle oryginalny nagrobek, na którym wyryte jest piłkarskie boisko. Ostatnio odszedł od nas piłkarski działacz Andrzej Szczepański. Wcześniej takie osoby, jak m. in. mój znakomity szkoleniowiec Józef Przysiażnik, czy starszy kolega z boiska Waldemar Wieliczko, który pomagał mi wchodzić do seniorskiego Gryfa, gdy miałem szesnaście lat. Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo.

P - jak prezes. Miałem kilku prezesów, którzy kochali piłkę nożną, czuli ją i nią żyli. Niektórzy są moimi pracodawcami. Obecnie to: Jarosław Stępnik (KS Gryf Słupsk i SMS) i Andrzej Syldatk (Anioły Garczegorze). Przed nimi byli: Kazimierz Kozina (Polonez Bobrowniki), Tadeusz Szczepkowski (Garbarnia Kępice).

R - jak rodzina. Staram się o nią bardzo dbać. Mam wspaniałych rodziców, którzy mnie ukształtowali i zawsze wspierają. Żona Hania jest wyrozumiała. 18-letnia córka Julia za rok podejdzie do egzaminu maturalnego. 14-letni syn Maciek kontynuuje piłkarskie tradycje. Podobnie jak syn mojej siostry, a kolejny wnuk Tadeusza Wanata seniora: Piotr.

S - jak szkoła. Piętnaście lat temu miałem zaszczyt być jednym z założycieli Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Słupsku. Jestem z tego dumny. Szkoła wychowuje adeptów futbolu. Największym atutem jest znakomita kadra trenerska (Tomasz Sznigirewicz, Tadeusz Żakieta, Łukasz Schulz, Adam Pietras, Piotr Górniewicz, Marcin Rusakiewicz).

T - jak trener Tadeusz Wanat senior. Jako piłkarz: mistrz Polski z Górnikiem Zabrze, zdobywca Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław, młodzieżowy reprezentant kraju. Jako trener: autor największego sukcesu Gryfa (awans i gra na drugim poziomie rozgrywek w latach 1981-1983). Jako człowiek: dobry nauczyciel, wzór do naśladowania dla mnie. Kształtowali mnie też inni świetni wychowawcy-trenerzy: Henryk Matuszewski i Tadeusz Spionek.

U - jak uniesienia. Garbarnia Kępice w ciągu dwóch sezonów była bliska zanotowania dwóch awansów z rzędu. Zabrakło 5 punktów. Przez niemal rok (25 spotkań) nie przegraliśmy meczu ligowego (pokonał nas tylko Gryf Słupsk w Pucharze Polski 1:0), odnosząc w tym czasie 24 zwycięstwa. Za to w ubiegłym roku zanotowałem pierwszy trenerski spadek.

W - jak Wrocław. Rodzinne miasto, w którym nie spędziłem zbyt wiele czasu (pierwszych pięć lat i potem dwa lata tuż po maturze, próbując bez skutku wywalczyć miejsce w ekstraklasowym Śląsku).

Z - jak zawodnicy. Wciąż czekam z utęsknieniem na wychowanka, który wskoczy na poziom ekstraklasy. Może to będzie któryś z obecnych 20- latków (Łukasz Kopeć, Dawid Sadowski, Hubert Szczypek, Oskar Zieliński, Szymon Mytych, Paweł Szmytkiewicz). Bardzo dumny jestem z Tomka Piekarskiego, który jest absolwentem dwóch gdańskich uczelni. Aktualnie ceniony dietetyk i kapitan Gryfa.

Ż - jak Żakieta Tadeusz. Razem graliśmy w III-ligowym Gryfie, potem był moim trenerem w tym klubie. Zakładaliśmy wspólnie Szkołę Mistrzostwa Sportowego i pracujemy w niej od piętnastu lat. Szkoleniowiec z najwyższymi uprawnieniami trenerskimi: UEFA PRO (podobne, w regionie ma tylko Adrian Stawski z Bytovii Bytów). Teraz poprowadzi młodzież KS Gryf/SMS (roczniki 2003-2005) w rozgrywkach słupskiej klasy okręgowej. Będę mocno trzymał kciuki i wspierał, bo to świetny projekt dla rozwoju lokalnego futbolu.

 

Grafika 1: ALFABET Z ŻYCIA FUTBOLU TADEUSZA WANATA (JR)